Wszystkie wpisy, których autorem jest Kartofel

Spokojnie, mam bardzo duże buty

Wiem, że od tygodnia w naszym kraju panuje wiosna, jednak przypomniałam sobie historię mającą miejsce w zimie (spokojnie, nie będzie długa).

legs-434918_960_720

Tego dnia wracając z uczelni włożyłam klucz w drzwi klatki i nie umiałam go przekręcić. Ewidentnie coś było z drzwiami (no, przynajmniej wtedy tak myślałam).

Jak dobrze mieć sąsiada

Zadzwoniłam do sąsiadki spod jedynki, prosząc o otwarcie i tłumacząc jej, że drzwi są zepsute. Otworzyła.

Prezent na Mikołaja

I kiedy wreszcie stanęłam przed moimi drzwiami, zobaczyłam… nie te drzwi. Początkowo myślałam, że złodziej wyniósł jedne (bo w mieszkaniu są podwójne, a te wyglądały jak te drugie u mnie) i resztę mieszkania, ale kiedy spod jedynki wyszedł groźny pan przypominający Ferdka Kiepskiego, uciekłam pośpiesznie orientując się, że pomyliłam klatki.

Były to Mikołajki.

Nie wiedziałam wcześniej, że Mikołaj przynosi w Poznaniu prezenty do butów. Serio. To jakiś zwyczaj rodem z Ameryki czy Wysp.

Ksiądz zapytał dzieci na roratach, czy widziały kiedyś Mikołaja. One odpowiedziały, że nie. I o to chodzi. Żeby czynić dobro, ale nie chwaląc się tym – tak, żeby nikt nie widział.

Wtedy myślę…

Tego dnia pomyliłam klatki i weszłam w kupę. Zastanawiałam się, czy to nie dlatego nie dostałam prezentu?

PS Kochany Mikołaju! Ja ciągle czekam! Możesz nawet przekazać prezent dla mnie Zajączkowi!

Jak schudnąć 10 kilo?

Jakiś czas temu odwiedziłam dziadków, którzy, jak już wiecie, są reprezentantami wymierającej gwary i kultury śląskiej. Była tam też moja najlepsza ciocia, która borykała się z syfem na plecach i poprosiła Babcię, by ta jej go wycisnęła.

pexels-photo-233221

Ciocia wyglądem przypomina małą dziewczynkę: jest niska, szczupła, często ma grzywkę i włosy spięte w wysoki kucyk.

Takie rzeczy tylko na Śląsku

I taka oto kochana Ciocia usiadła przed Babcią po turecku, a Babcia próbowała zobaczyć coś na jej plecach przez grubaśne szkła okularów. Miazga. Jak jeszcze Dziadek próbował leczyć Ciocię o minie obrażonego dziecka maścią ze słowami: Tatuś ci to wyleczy, leżałam na ziemi.

Dziadek na dziś

Ostatnio Ciocia się pofarbowała i wszyscy śmieją się, że jest ruda, ale według mnie to blond i wygląda ślicznie. Dlatego powiedziałam Dziadkowi: zobaczysz, będziesz się dopiero śmiał, jak urodzi ci się rudy prawnuk. Na co Dziadek: rudy może być, nawet czarny, ważne, żeby miał wartości katolickie.belly-body-calories-diet-42069

Babcia na dziś

stwierdziła, że musi schudnąć 10 kilo. To piękne. Gdyby nie fakt, że dziesięć minut później mówiła o tym, co upiecze na Święta: piernik, sernik, dwadzieścia babeczek, keks…. To najlepsza dieta na świecie. Teraz już wiem, po kim to mam. Tylko w moim wypadku wyszło odwrotnie – dziesięć kilo raczej przybyło.

Przeziębienie

Jestem w trakcie walki z okropniastym przeziębieniem: nauka kontra ból głowy, wykonywanie ruchów kontra ból całego ciała, jedzenie kontra ból gardła. Dwa pierwsze rozumiem, ale zabronić mi jeść?!

Jak się szybko wyleczyć?

Właśnie przegryzłam ostatni ząbek czosnku popijając go mlekiem z miodem. Pali, ale solić* to. To znak, że meblująca się w moim gardle rodzinka wirusów nie zamieszka tam długo. Tak przy okazji, czy można powiedzieć, że to antropomorfizm?

pexels-photo-230325

Ludzi, których poznałam w Poznaniu (o, jak ładnie to brzmi), i którzy stąd pochodzą, nazywam Pyrami. Z jedną taką nawet się trzymam. Uwielbiam jej miłość do pisania i ciastków. To dwie rzeczy, które najbardziej nas łączą.

Nowy rok nowa ty

Jakiś czas temu opowiadała mi, jak poszła biegać.

Pyra: No i biegłam. Nagle widzę sklep. Myślę: sklep. Ciastki. Weszłam i kupiłam ciasteczka. Wracałam jedząc je.

Cudna, prawda? Aż trudno się nie zauroczyć! Ostatnio znowu zaczęła ćwiczyć, tym razem w domu, z Chodakowską.

Pyra: I napinam te mięśnie, ale zanim ta informacja przebije się przez fałdy tłuszczu i przejdzie do mojego mózgu, Chodakowska zmienia ćwiczenie. Nie umiem tak napinać brzucha!

Wspólne pasje

Jedno jest pewne – nieważne czy Ślązak czy Pyra – zawsze znajdzie się coś, co ich połączy. Na przykład paczka ciastków, które, nawiasem mówiąc, przydałyby mi się w chorobie.Dobrym rosołem też nie pogardzę.

*solić – to zamiennik słowa „pieprzyć”, którego nie używam, bo, jak mawia moja mama: „damie nie wypada”

Ślub. To już?

Dzisiaj obudziłam się o 5:20, przerażona snem, w którym a) przejechałam kozę b) miałam zostać żoną Łososia. No, może nie do końca tak miało być, ale wiem, że to był jego ślub, a ja miałam stać naprzeciw niego.

Pewnie teraz zastanawiasz się, dlaczego jakiś Łosoś miał brać ślub? To nawet dobrze. Mega prosto Ci to wytłumaczę (żadna matematyka, serio).

pexels-photo-45960

Mój kumpel, Tomasz, jak ten niewierny, często gada rzeczy, po których nazywam go łosiem, ale raz autokorekta wykpiła go słowem łosoś, i od tej pory tak zostało.

Tomasz to taki Ślązak z dziada pradziada. Jak moi dziadkowie, którzy od zawsze są dla mnie inspiracją. Może to banalnie brzmi, ale obiecuję, że ani trochę takie nie jest.

Z życia dziadków

Dziadek ma strasznie duży brzuch. Babcia zawsze mówi, że nogi ma jak patyki, a potem nagle pojawia się bęben. Ona się nie patyczkuje. Raz powiedziała mojemu wujkowi, że nie ma dupy, a ten miał później kompleksy i chodził w bluzkach zakrywających pośladki.

Teraz, oprócz myślenia o dziadkach, szukam okularów, które gdzieś położyłam. Co gorsze, jak wszyscy mogą się skapnąć, wada wzroku wcale nie ułatwia mi tego zadania. Ale wracając.

Babcia i Dziadek są ze sobą ponad sześćdziesiąt lat. Poznali się jak byli bajtlami (dziećmi).

Ja: Babciu, a od kiedy jesteś z dziadkiem?

Babcia: Znomy się od małego.

Ja: Nie babciu…

Babcia: Masz na myśli od kiedy zaczęliśmy chodzić razem za ręka tak jak ty z kolegami?

(Teraz proszę wybaczyć mi wszelkie błędy, ale nie znam śląskiego jakoś super.)

Babcia: Przeprowadziłach się obok Dziadka jak miołach siedym lot. Więc znomy się odkąd tam mieszkom. Zawsze trzymalimy się w jednyj grupie. Pod koniec podstawówki na mie czekoł, ale wstydzilimy się chodzić za ręka. Potem w handlówce też czekoł i odprowadzoł mie do domu, obok cmyntorza, wtedy było już cima. I tak my se zostali.

No, tak se zostali. I są wspaniałymi rodzicami, dziadkami, ale przede wszystkim małżeństwem, które wiernie trwa od tylu lat.

PS 21:41. Okularów nadal brak.

Sej heloł!

Jeżeli tutaj trafiłeś, to wiedz, że super.  Mega się cieszę. Serio. Choć często po mnie nie widać, bo taka skryta jestem.

Dowiesz się czegoś o studiowaniu dziennikarstwa, życiu w Poznaniu czy kulturze śląskiej, która jest taka ekstra, że brak mi słów. No, to ten.

pexels-photo-117498

Pora na oficjalne: cześć, jestem Kartofel! Mimo że do końca nie wiem o co mi w życiu chodzi i nie zawsze panuję nad tym co gadam, wytrzymałam ze sobą już dwadzieścia lat (porcelanowa rocznica^^).

Co więcej?

W życiu jestem indywidualistką i lubiącym ludzi introwertykiem. Jestem też uparta, ale w końcu urodziłam się pod znakiem barana, co wszystko wyjaśnia. Pamiętam, jak w zeszłym roku na weselu mojego kuzyna podszedł do mnie jego kolega z pracy i powiedział:

On: Mam tylko jedno pytanie: pani prowadzi czy ja?

Kartofel: Ja.

On: Tak myślałem.

Nawiasem mówiąc, spoko tańczył, ale mega się pocił. Moi kuzyni nazywali go potem fontanną z delegacji (no, bycie odrobinę wrednym mamy rodzinne; ale tylko ciut wrednym; tak ciut ciut).

Moja miłość

Kocham stokrotki. Rano. Nocą. W południe. Nawet ostatnio poszłam ich szukać, ale nie było. Smutno mi było wtedy. Musiałam zerwać inne kwiatki, a to taka zdrada trochę.

Fetysze

Poza tym mam tylko kilka fetyszy: czekolada, groszki, nazywanie wszystkiego imieniem Stefan, czekolada.

Ah! Pewnie zastanawiasz się dlaczego Kartofel? Otóż tak nazywamy ziemniaki na Śląsku. Żadne pyry czy cuś. Kartofelki. Tak, tak – jak po niemiecku.

Mimo że jest wiele osób, które lepiej prowadzi samochód, mówi po hiszpańsku czy… pisze, mam nadzieję, że ten blog wniesie w Twoje życie choć odrobinę uśmiechu :)

Do napisania!